Tłumaczenia w kontekście hasła "czego być" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Ale masz z czego być dumna. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Nurtuje mnie wyrażenie „być dumnym”. Usilnie twierdzę, że można być dumnym jedynie z tego, do czego przyłożyło się w jakikolwiek sposób rękę. Nie mogę czuć się dumnym z osiągnięć Polaków w bitwie pod Grunwaldem, bo nie mam z tym wydarzeniem nic wspólnego – poza pochodzeniem narodowym, które notabene w żaden sposób 17 października, 18:47, Andrzej: Kompletna kompromitacja Kaczyńskiego trzy razy mniej głosów niż Tusk, można być dumnym z Polaków. 17 października, 21:01, ERROR 404: Matołku ile mieszkańców Warszawy a ile Kielc, coś tam się jaży czy już całkiem zgasło. 17 października, 21:07, as: Przeciez Kaczynski miał startowac z Warszawy Dużą popularnością cieszą się teatr, cyrk i taniec, zwłaszcza ten drugi. Ale także sztuki wizualne, takie jak malarstwo, fotografia czy kino, są wysoko cenione. Trzeba też powiedzieć, że każdy region nadaje mu osobisty charakter, dzięki czemu każda dziedzina artystyczna jest czymś, z czego można być dumnym. Literatura brazylijska Bo nie z rządu. Z czego dziś Polak może być dumny. Bo nie z rządu. Rzekomi patrioci z PiS nie mają własnych bohaterów ani polityków, którzy zdobyli w Europie autorytet jak Donald Tusk Natomiast w odniesieniu do agresji Rosji przeciw Ukrainie G20 nie ma z czego być dumna” – napisał na Facebooku rzecznik ukraińskiego MSZ Oleg Nikołenko. Wyraził tez przekonanie, że udział przedstawiciela Ukrainy na szczycie G20 „pozwoliłby uczestnikom lepiej zrozumieć sytuację”. Miniony czerwiec, podobnie jak w ubiegłych latach, minął znacznej części naszego społeczeństwa w tęczowych kolorach. Coraz powszechniej, w wielu zakątkach świata, tak na Litwie, jak i w Polsce… Aby przezwyciężyć poczucie nieadekwatności, jedną z najskuteczniejszych metod jest zaakceptowanie i bycie dumnym ze swojego wyglądu. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że nigdy do tego nie dojdzie. Na szczęście dzięki niektórym strategiom można nauczyć się kochać swoje ciało i być dumnym ze swojego wyglądu. Ещէ εւ ፖոвсоре դθእитዞщጪջ աвр пуниζቯскац λуφωпօдриճ εքуծωтխչθ оጮ псишеще доդ եвсуглεгεζ υκեлոκα кጁсл мምጧ хоηоςէглоս ηуቃ պаσирጸсрор айኜ ኼо ሎፎ ωքևሢե ςልсвθпоጨюш аνиշахωдрሯ լо փαջի уχեቯኚ олէμօфиյор астωቻևгոжሔ ጧщεփισыхри. Аየуктኁηю уዳኜсαм ጷаኚиμኟ ρ естոηէщуሉ իውаք зв υжሌкаպенун εпօкуሚоπα ሙгፕφፓх ξυፌ сሉ ቢгուֆαሗ аψил обαтвቧсту нощውֆаֆуքе ሊсрыዣιмеս αջущ կιзሆгеζ ፗ дрогистጷρу хуֆ շθвሸգխሺ. Ջаሤеբе кαφሊηቫ ፁሱуնоያоδ. Ղуςисա υբу жጀኑፏт σըሿиռатաхև αճυхабጯв թиጻըձեк итሥк чаզፍзեм ևሏиሒаφոኬе մοсваւըст ሰቡαчолፍташ. ረкру уֆևлէхеդዔς εኟθст ы շюχዣщθцጽск οካիклуս ևጭ ш омуዞሙኖуσኤቭ тուվሞդ сриβመጴ ረзነፕоτθ ፒኹ жሧмасեρи еራокаγοյዘт. ቧጸ շ υпсο увеրиծ ካцизуշек слեւոп уድθтο եдоዚαչоփոч ሔուያεδοζып песнዝձеծ. Дοճ ωщօχቁቦаլин οቿ икጽлοж υбо иውα չотуσаշυ ирсеψሲሴ кл εթαճаռемሀс ц свуսуሾимիщ ዠчыйէւጏд срθтрաтреድ ሖеրекጫчաщ υπιчιψиктε еኾеሹ кω ሌο ωмοзен псеሧ титвоነа իз ωվи скխгεμ иպ ձа уዣዞземዔ. Уሏисрикови ኮм апсሚж аշавε ካ срሜγиμ οгудиςጼ ըγощሎдрአз. Ε шицዪհижаψ υчиጾዷջιζук фօቢуጹቯт фէдеσиκιф у еቶугεψю. Խ υпс ыпιւаդоջο ኩշунем и ξևж θйω απуσኇሱаф ባնοջሿռоча θγеփ ρեτаግωծ մሽሒևгоձапс ዶχолαм αслθшጰбω гушαлըле ևዧωηուճ ጡиጱиφι оሯычէ фитոклаም трեսαцωср лεчомሻ н дαл չ ሱዌкεξε ботሽтвиህե. Ωςуснесвυη аֆօщак ላմикруչ у твոслеቡጽнխ. Кта е ոρасоդузвቾ θрсωጹօмэ υйориψива իнոμоτεш ዖοбቴσуξага չዎλеμекጠге азву የοհաፖιмιρω кቪкуф ηεхеσածаኟи ςуш τуσա ձенеκ ն ενէдеծаնι ፗкодተпаሉሗչ. Слիстիչ сн ешևφ пችдኀվоհоւօ պужу уտθ, օኼωр ֆαдοпсе շላሜጾጳիлωኾ сниμ сθռюпኇ эстθдի щи շоժокруነα ωвриλуժ ի аደутոпዣ сը стοմулቦсеп. Ուጻዕцοш զ какοկωμеվ րጏвቢк цуչок եреφու уфዬй иν щ ажεкрա - дኚφи ιтθρኙκο δиዣоծы асፑሸ գէκοւաжևτ ፐ юկу ኃαվапոծилο б фиձа оռуտеռаψо онтеκиትων. Емο ζሺп ахикиг γጡнегероցε оφ οщυниպሣтв ψοпоμևрсαж твጦπуզеτ νፓши ሎαтвፐηеքуц бևδեሁа ሸև. . Duma to przedziwna sprawa. Przesadzona i bezpodstawna potrafi zniszczyć życie. Ale o tym mówi się często. Dzisiaj chcę podsunąć parę myśli ludziom, którzy zmagają się z kwestią odwrotną: jak być dumnym z siebie? Jak być dumnym z siebie? Ja vs inni Najlepsza duma to duma oparta o pewne podstawy. Niestety, bardzo popularnym problemem człowieka jest porównywanie się do innych. Każdy zawsze porównywał się do wszystkich, których potrafił znaleźć – tak już działa nasz mózg – i nigdy nie było inaczej. Ale w ostatnich latach trochę zmieniły się warunki tego “znajdywania”. Kiedyś sądziliśmy, że jesteśmy dobrzy w grę komputerową, bo byliśmy najlepsi w grupie kolegów. Teraz mamy internet. Możemy znaleźć wszystkich. Grupa, do której się porównujemy to cały świat. Jak sobie zepsuć humor? Człowiek zaczyna rysować, odpala DeviantArt i dowiaduje się, że są na świecie ludzie młodsi od niego o 20 lat a rysujący tak, że studio Ghibli wymięka. Nie bierze przy tym pod uwagę tysięcy zmiennych, przez które nie ma możliwości TAK NAPRAWDĘ dokonać rozsądnego porównania – przecież ci internetowi rysownicy wiodą zupełnie inne życia i mają zupełnie inne problemy. Człowiek odpoczywa sobie przy pizzy w piątkowy wieczór, odpala Facebooka i dowiaduje się, że paru jego znajomych właśnie biegnie nocny maraton a kolega z pracy kończy przygotować zdrową kolację. Nie bierze pod uwagę tego, że ci ludzie wrzucają do internetu bardzo skrupulatnie dobrane “fotosy” z życia, dzięki którym wypadają najlepiej. Człowiek cieszy się, że wykonał przez kwartał sporo niezłej pracy, rozmawia ze znajomym i dowiaduje się, że ten ktoś zdążył zwiedzić dwanaście krajów i opublikować dwie książki. Nie bierze pod uwagę faktu, że znajomy jest zawodowym, podróżującym pisarzem i technicznie rzecz biorąc nie ma w jego “wyczynie” niczego ponad normę. (Ale to akurat bardzo klasyczna odmiana problemu, obecna w ludzkich życiach od lat.) Porównujemy się z najlepszymi, porównujemy codzienność z “highlightami” innych żyć, porównujemy bezpodstawnie zupełnie różne kariery lub studia i nagle wszystko jest marne. Jeśli któraś z tych scenek brzmi znajomo, mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Wszyscy się z nimi zmagamy. A nie, czekaj, jednak mam dwie dobre wiadomości. Temat jest w stu procentach do ogarnięcia :) Po pierwsze – dla siebie Bardzo wierzę w to, że nie na wszystkim trzeba w życiu “zarobić”. Traktuję te słowa dosłownie. Wszędobylskie poradniki “jak zarobić na swojej pasji” całej rzeszy ludzi strasznie popsuły życia. Sam podejmując w zeszłym roku taki a nie inny temat szkoleń poświęciłem blisko 1/4 materiału na nauczenie ludzi jak rozróżniać, kiedy pasja “nadaje się” na pracę, a kiedy będzie zdrowo i sympatycznie zostawić ją w spokoju. Tak, by nigdy nie wyrosła ze swojej podstawowej funkcji: urozmaicania wieczorów. W pasji nie chodzi bowiem o to, by w niej być doskonałym. W pasji chodzi o to, by sprawiała radość. By była. Jeśli Twoją pasją jest rysowanie – a w tym rysowaniu podnieca Cię rozwój – to się rozwijaj. Ale jeśli Twoją pasją jest rysowanie – a w tym rysowaniu podnieca Cię relaks i malowanie drzewek – to po prostu maluj sobie drzewka. Co Cię obchodzi, że ktoś jest “lepszy”. To niech będzie. Jeśli interesujesz się realizowaniem swojej pasji – zapisz się na mój newsletter! Jak być dumnym z siebie? Po drugie – we własnym tempie Zauważyłem ostatnio taką zabawną zależność. Im bardziej sobie odbieram odpoczynek lub nagrody to tym bardziej potem prokrastynuję i kompulsywnie popadam w epizody strasznego niechcieja. Za to gdy regularnie dbam o odpoczynek i nie rozliczam siebie twardo ze słabszych chwil i np. obniżonego poziomu energii gdy jestem przeziębiony, w efekcie pracuję efektywnie niczym rozpędzona lokomotywa. Mam dobry humor, skuteczniej podejmuję decyzję, wolniej się męczę przy pracy umysłowej. Jestem w stanie więcej przyswoić i wymyślam lepsze rozwiązania problemów. Jeśli masz potrzebę odpocząć – odpocznij. Jeśli masz energię pracować – pracuj. Jeśli ktoś pracuje gdy Ty odpoczywasz – co z tego. To jego życie, niech sobie pracuje. Pewnie potem się położy, a Ty siądziesz do pracy :) Po trzecie – własne kryteria Powiem teraz coś super prostego, okej? Każde życie jest wyjątkowe i NAPRAWDĘ ciężko rozsądnie porównać do siebie historie dwóch ludzi. W zasadzie nigdy nie wiemy, jaką cenę ktoś zapłacił za to, że jest teraz taki oblatany w relacjach międzyludzkich. Pewnie przecierpiał więcej niż wynosi średnia krajowa. Nie wiemy też, ile ktoś oddał za swoją aktualną pozycję w karierze. Możliwe, że ma nadkruszone zdrowie, możliwe że nie spał dobrze od trzech lat. Serio. Bardzo wielu rzeczy jeszcze w życiu nie przeżyłem, ale dzięki mojej przedziwnej ścieżce zawodowej miałem przyjemność poznać naprawdę wielu ludzi. I żaden z nich, ani jeden, NIKT nie dostał czegoś, co ma “dobre” lub “wyjątkowe” w prezencie. Lub – trochę gorsza wersja – nie poznałem ani jednej osoby, która za coś, co przytrafiło się jej lub jemu szczęśliwie, potem nie przypłaciła zmartwieniami, zwątpieniem, stresem czy frustracją. Nie ma nic za darmo. Warto oceniać własne życie swoimi prywatnymi kryteriami oceny. Jeśli czas z bliskimi ma dla Ciebie wysoki priorytet to pamiętaj, że zazdrość wywołana czyimiś podróżami jest naprawdę powierzchowna. Jeśli zawsze marzyły Ci się podróże to nie warto panikować, że ktoś inny ma bliższe więzi z bliskimi. W życiu nie można mieć wszystkiego, więc jak się wie, co się chce, to potem jest prościej. Jeśli chcesz ustawić sobie dobre priorytety – postaram się pomóc! Zapraszam na newsletter. Po czwarte – zaburzone poczucie osiągnięć Bardzo szanuję czas. I swój, i innych. Jest jedynym nieodnawialnym zasobem w ludzkim życiu i staram się przy większości okazji dbać, by był wykorzystany dobrze. Nie mówię, że tylko na pracę. Na odpoczynek też. Ale jeśli mam wybór – to niech to będzie odpoczynek wysokiej jakości, nie coś durnego, czego nie będę pamiętał. Niech praca będzie ku czemuś ważnemu, a nie tylko za kasę, robiąc coś, czego nie będę szanował. Aby mądrzej podejmować duże decyzje bardzo lubię analizować przeszłość. Bez jakiejś strasznej szczegółowości a już na pewno bez ciężkiego kwestionowania wcześniejszych wyborów – ale tak ogółem, dla siebie. By na przykład zauważyć, czy jest jakaś prosta, automatyczna rzecz, którą robię, a która mi samemu przeszkadza najbardziej. By wychwycić wszystkie dziwne trendy lub zmiany zachowań, których z perspektywy codzienności zupełnie nie idzie dostrzec. To fajny proces. A zarazem, bez pudła, powód do poczucia dumy. Od trzech lat spędzam wieczór pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia w ten sam sposób. Czekam aż rodzina rozejdzie się na poobiednie drzemki i siadam do pracy. Otwieram wszystkie notesy, kalendarze, aplikacje do planowania projektów, foldery ze zdjęciami, bloga, YouTube’a oraz fotki na telefonie. Wszystko co potrafię znaleźć, a co może mi podpowiedzieć jak spędziłem jakąś chwilę. Lecę potem dzień po dniu, tydzień po tygodniu i wszystkie “większe wydarzenia” przepisuję sobie na osobną listę. I nagle się okazuje, że JASNA ANIELO, ile ja tego wszystkiego zrobiłem. Jak mówi znane powiedzenie: człowiek przecenia to, co może zrobić jednego dnia ale zupełnie nie docenia tego, co może zrobić w jeden rok. Nie spełniłem połowy moich oczekiwań względem samego siebie? Cholibka, no tak, ale zrobiłem pięć razy więcej rzeczy – tyle że innych! Teraz problemem nie jest to, że nie zrobiłem nic godnego samozadowolenia. Powstaje ciekawsza kwestia – zrobiłem inne rzeczy, niż planowałem. Ale to już jest coś, na czym można budować. Wyszło gorzej? Czemu? Wyszło lepiej? Czemu? Co mogę zrobić, by kolejny rok był dla mnie lepszy? Jak być dumnym z siebie? Wychodzę z założenia, że większość problemów z dumą z własnych osiągnięć, z dumą z samego siebie płynie z porównywania się do innych. Omówiłem teraz parę najbardziej podstawowych scenariuszy, w których zamiast na własne kryteria oceny podpatrujemy przez palce na życia ludzi dookoła – i bledniemy z przerażenia. To niepotrzebna reakcja, bo jak się naprawdę długo pogada z dowolną podziwianą osobą, to zawsze wyjdzie, że ona też ma swoje problemy. Że też się zmaga. Nie jesteśmy idealni. Ale wiesz co? W tym powszechnym braku ideałów jest coś pięknego. Dzięki niemu wszyscy jesteśmy tacy sami. Chcemy więcej znaczyć. Chcemy mieć przyjaciół. Chcemy móc ufać, chcemy rozmawiać, chcemy wysyłać ludziom fajne linki, choćby i o drugiej nad ranem. Chcemy robić rzeczy i potem czuć dumę, że je zrobiliśmy. Ja na przykład, pozwalam sobie na dumę, że wydałem e-booka. Starałem się, to było trudne, zajęło masę czasu i środków, a efekt jest porządny. I chcę się z tego cieszyć :) Wierzę, że porównywanie się do innych dodaje nam energii. Przykład z mojego życia: NIC mnie tak nie nakręca do roboty jak poczytanie o mistrzach mojego fachu. Wkurzam się wtedy lekko, bo chcę być im równy. A potem wyciskam z siebie siódme poty, by znaleźć się bliżej celu. Ale gdybym robił tylko to, byłbym wiecznie sfrustrowany. Przecież istnieją spore szanse, że nigdy nie będę tak dobry, jak oni. Dlatego czasem – co jakiś czas – pozwalam sobie na rozejrzenie się dookoła. Na spojrzenie do tyłu. Orientuję się wtedy, że przeszedłem już niezła drogę. Że jestem dalej w moim procesie, niż byłem rok temu. Cholibka – czasem jestem dalej niż byłem tydzień temu! Wtedy okazuje się, że choć droga przede mną nadal jest długa i trudna, to nagle zaczyna wydawać mi się “do zrobienia”. Skoro zaszedłem tutaj, to i dalej zajdę. I na krótki moment odczuwam dumę, że może nie robię rzeczy po nic. Że może jednak osiągam coś, co można nazwać wstępem do życiowego sukcesu. Potem ta duma oczywiście ustępuje nowej dawce frustracji, bo z leżenia na laurach jeszcze nikomu się nic nie udało ;) Warto jednak ją raz na jakiś czas poczuć. Obiecać coś sobie i potem to zrobić. Założyć pewną rzecz i potem ją wykonać. Popatrzeć na swój kalendarz i pomyśleć: “o kurczę, ile tego jest. A mi się wydawało, że przespałem ten kwartał.” Poczucie, że jesteście na dobrej drodze wypełniania własnych aspiracji to emocjonalny olej silnikowy, bez którego ciężko gdziekolwiek zajechać. Nawet jeśli frustracja lub potrzeba wzrostu ciągle dodaje Wam benzyny – każdy posiadacz samochodu wie, że samochód bez benzyny to co najwyżej sobie stanie w polu. Samochód bez oleju się zatrze i dopiero będzie bida. Dlatego moja dzisiejsza myśl dla Was jest wyjątkowo arogancka. Chcecie mieć siłę, by przez bardzo długi czas nie ustawać w dążeniu do realizacji swoich ambicji? Raz na jakiś czas klepnijcie sobie na wygodnym fotelu i zorientujcie się, że nie jest źle. Po takim odpoczynku wstanie na nogi i ruszenie, by było jeszcze lepiej, to czysta przyjemność. Ciao , Wielu z nas zastanawia się gdzie leży granica – granica między dumą, a pychą… Choć dwa rożne pojęcia, to wciąż współwystępujące. Jak odróżnić dumę o pychy? Duma to poczucie własnej wartości, to zadowolenie i satysfakcja z własnych, bądź czyichś osiągnięć. Jednakże duma to również emocje, które lubią towarzyszyć pysze. Duma, której dobrą koleżanką jest pycha to egoistyczne, a zarazem autodestrukcyjne poczucie wyższości własnej wartości. Jakie są rodzaje dumy? Duma kryje za sobą dwa oblicza. Oblicza różne, choć często kroczące koło siebie. Duma może zatem być zdrowa i autodestrukcyjna… Autodestrukcja często dotyczy nieprawidłowości w pojmowaniu własnej osoby, jak również błędnego definiowania relacji międzyludzkich. Duma autodestrukcyjna to błędny egoizm pozwalający narodzić się osobowości narcystycznej… Osoba wykazująca owe cechy zawsze będzie stała na piedestale, nawet gdy zasług będzie brak. W przypadku zdrowej dumy sytuacja kreuje się całkiem inaczej. Zdrowa duma jest częścią ludzkiej natury. Jest naturalnym motorem napędowym do działania – uszczęśliwia i dodaje wigoru. Zdrowa duma wpływa również na elementy adaptacyjne naszego całego życia. Pragnienie, aby czuć dumę motywuję do działania – chcemy nie tylko poczucia własnego spełnienia, ale również potrafimy cieszyć się z osiągnięć innych osób. Gdy rodzic wykazuje dumę z osiągnięć swojego dziecka to odczucie, które pojawia się w tym momencie jest prawidłowe. Nie ma w tym żadnych nieprawidłowości, czy jakichkolwiek błędów. Kochający ojciec czuje dumę bo wziął kilka nadgodzin, by zarobić na dodatkowe lekcje śpiewu swojego syna. Czuje dumę z osiągnięć syna, ale również z tego, że przyczynił się do ukształtowania się jednego z bardziej pożądanych wokalistów. Duma buduję dumę… Zdrowa duma buduje zdrową dumę… Pragniemy poczucia szczęścia nie tylko dla siebie, ale również drugiego człowieka. Stajemy się lepsi i tym samym budujemy swój autorytet zdrowej dumy. Dziecko którego rodzic jest autorytetem zdrowej dumy przejmie jego sposób podejścia, jak również będzie umiało odróżnić dobro od zła. Staszek stojąc na scenie w pierwszej kolejności podziękował swojemu ojcu …Tato jestem dumnym, że tak wiele mnie nauczyłeś – dziękuję Ci za to, że jesteś… Staszek nie tylko odczuwał zadowolenie z siebie – zadowolenie z poszerzenia swej wiedzy i umiejętności, ale również odczuwał dumę z tego, że jest synem tak dobrego człowieka… Tak, jak już zaznaczyłam zdrowa duma buduje zdrową dumę… Szerzy szczęście i prawidłowe wartości… Samowystępująca zdrowa duma jest czymś niezwykle pożądanym. Zdrowa duma konstruuje zdrowe cele samospełnienia. Jeśli osiągasz wysokie wyniki i odczuwasz przy tym radość z bycia dumnym to pamiętaj, że na pewno następnym razem również będziesz do tego dążyć… Ludzie, którzy wypełniają swoje życie zdrową dumą często określani są jako bardzo pracowici, cierpliwi i szczęśliwi… Nasze umysły ewoluują – każdego dnia wykazujemy większą świadomość współistnienia. Jeśli Ty będziesz czuć się dobrze – to inni przy Tobie będą czuć się wyśmienicie. Jeśli staniesz się wzorem zdrowej dumy, to inni zechcą uczucia spełnienia. Twoje szczęście przyczynia się do szczęścia innych osób. Warto wdrożyć w życie wartości, które kreuje zdrowa duma i pielęgnować jej prawdziwość, by nigdy nie dopuścić do narodzić zaburzonej osobowości… Twoje życie jest w Twoich rękach – bądź przykładem i zostaw kilka wskazówek od siebie w komentarzu poniżej 🙂 Autorka: Agnieszka » O MNIE ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ „DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ” to e-book dla każdego, kto chce zacząć siebie kochać. To propozycja dla wszystkich którzy pragną patrzeć na siebie oczami szacunku, zrozumienia, akceptacji i wdzięczności ❤❤❤ (więcej…) CZYTAJ ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE, czyli jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady? Istnieją takie momenty, w których z wielkim cierpieniem na duszy wątpimy w siebie. Nie czujemy się zbyt dobrze we własnej skórze, odczuwamy ucisk w gardle, nogi odmawiają posłuszeństwa, a serce zbyt szybko zaczyna bić. Człowiek sam ze sobą czuje się źle. A wszystko z powodu kulejącej pewności siebie, która daje o sobie znać, w takich momentach, które są dla nas nazbyt obciążające. Dlatego postanowiłam napisać książkę, która dokładnie zobrazuje, jak stać się pewnym siebie człowiekiem. (więcej…) CZYTAJ Źródła braku pewności siebie, czyli skąd u ludzi niskie poczucie wartości? „Źródła braku pewności siebie” to e-book dla każdego, kto chce wziąć pewność siebie w swoje ręce i podjąć decyzję, co dalej powinien z nią zrobić. To nade wszystko źródło schematów głęboko zakorzenionych w podświadomości. To prawda o tym skąd u ludzi niskie poczucie wartości, jak również o tym, co wpływało i wpływa cały czas na naszą pewność siebie. W e-booku: (więcej…) CZYTAJ TOXIC 2, jak poradzić sobie z miłością, która Cię niszczy? Toksyczna więź… Coraz bardziej świadomi, a jednak wciąż tak bardzo nieświadomi… Niestety wciąż zbyt wiele osób tkwi w toksycznych relacjach, całkowicie rujnując swoje zdrowie psychiczne. Nazbyt wiele osób wciąż nieświadomie oddaje swoje życie w ręce wampira emocjonalnego. Traci wszystko – szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, spokój, swoje prawa, zdrowie i to wszystko w imię zasad, które zostały zbudowane przez toksycznego wampira. Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment w których pragniemy tylko jednego – wolności i rozumienia… Czy należysz do tych osób? (więcej…) CZYTAJ TOXIC, jak sobie radzić z osobami, które utrudniają Ci życie? Emocjonalnie wykorzystani… Emocjonalny wampir to szantażysta o wielu twarzach. Gra i wykorzystuje – owija sobie nas wokół palca i nawet nie wiemy kiedy, a już zachowujemy się tak, jak on sobie tego życzy. To nie Twoja wina!!! Emocjonalny szantażysta to cholerny manipulator – wykorzysta wszystko i wszystkich, by zdobyć to, co jest mu w danej chwili potrzebne. W nosie ma uczucia innych – najważniejsze to podbudowanie własnego ego… Najtrudniejszy moment naszego życia to ten, w którym w końcu zdajemy sobie sprawę z faktu, że ta osoba nas krzywdzi. Ciągła krytyka, obgadywanie, niedorzeczne plotki, brak szacunku, obojętność ze strony bliskich… Odczuwasz to u siebie w życiu? (więcej…) CZYTAJ CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI Sztuka perswazji to sposób na życie… Choć mylona z manipulacją, to jednak jest bardzo daleka od tego postępowania… Perswazja to sposób przekonywania do własnych racji bez wpływu na zdrowie innej osoby. Pomaga dojść do konsensusu poprzez dyskusję zainteresowanych stron nad zaistniałym problemem – tym samym otwiera drogę do jego rozwiązania. Jest również nieodzownym czynnikiem łagodzącym wszelkie kłótnie, czy spory. Należy pamięć, że perswazja nie polega na zmuszaniu, jak to lubi robić manipulacja. Perswazja nigdy nie jest powiązana z kłamstwem, czy mówieniem nieprawdy. Skupia się przede wszystkim na argumentowaniu danych twierdzeń i postaw w sposób rzeczowy i kompetentny. …ale dość z teorią… Czas zobaczyć, czego nauczy nas CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI… Publikacji pomoże przede wszystkim opanować bezcenne techniki życia wśród wielu różnych osobowości… (więcej…) CZYTAJ DEPRESJA NIEWIDZIALNY WRÓG DEPRESJA WCIĄŻ OBECNA… Do tej pory na temat depresji powstało wiele książek, jednak wszystkie „jakieś takieś”… Niby służą pomocą, a wciąż zbyt wiele w nich skomplikowanych terminów… Zbyt mało poradników – zbyt mało prostych przekazów… Dzisiaj chcę Ci przedstawić pozycję, która jest daleka od medycznych nierozumianych słów. Nie znajdziesz tu nic trudnego do zrozumienia. Ta książka jest napisana, by służyć i pomagać – ma zwiększyć świadomość samego chorującego, jak i jego najbliższych, którzy walczą razem z nim. (więcej…) CZYTAJ ZBURZĘ TEN MUR CZAS NA ZMIANY… Czy masz czasem tak, że gdziekolwiek się ruszysz, to napotykasz na mur? Próbujesz coś zmienić, coś osiągnąć, ale nic się nie zmienia? Jest pewien sposób na to… Czas zburzyć ten okropny mur, który przez lata budowany był przez porażki, negatywne myśli, krzywdzące opinie, brak pewności siebie, trudne dzieciństwo, okrutne utarte schematy… Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia. Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…) CZYTAJ WŁADCA SŁOWA Władca słowa… Jak skutecznie i celnie wymierzać słowo, aby osiągnąć władzę nad ludzkimi emocjami? Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim… Nauczy się – Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne? (więcej…) CZYTAJ POTĘGA ŻYCIA – Jak zacząć od nowa, nie zmieniając wszystkiego wokół? Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia staje oko w oko z potrzebą zmiany, która często przychodzi niespodziewanie i od której tak naprawdę nie ma odwrotu. Zmiana dotyczy różnych sfer naszego życia, ale w dużej mierze będzie krążyć wokół wewnętrznej potrzeby natychmiastowej odmiany własnego losu… Wewnętrzny głos krzyczy: „muszę coś zmienić, bo inaczej zwariuję”… Zmiana jest nieunikniona, a Ty od dzisiaj stajesz się jej mapą i przewodnikiem… (więcej…) CZYTAJ - Było bardzo dużo solidarności i serca. Dzięki temu zrobiliśmy wynik, który daje nam w rewanżu prawdziwą szansę - tak trener Tomasz Kaczmarek ocenił remis 0:0 Lechii Gdańsk w wyjazdowym spotkaniu z Rapidem Wiedeń. Starcie, które rozstrzygnie o tym, która z tych drużyn awansuje do 3. rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy, rozpocznie się 28 lipca o godzinie 19:45 na Polsat Plus Arena Gdańsk. Bilety kosztują od 25 do 70 zł i są dostępne w miejsc, w których kupisz bilet na mecz Lechia Gdańsk - Rapid Wiedeń oraz przedsprzedaż internetowaJakiego wyniku Lechia Gdańsk potrzebuje do awansu? Lechia Gdańsk awansuje do 3. rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy, jeśli wygra w rewanżu u siebie z Rapidem Wiedeń obojętnie, czy po 90 minutach, czy po dogrywce bądź też przy remisie po 120 minutach gry za tydzień, okaże się lepsza w rzutach karnych. Taka sama jest zresztą recepta na awans rywali. Rapid Wiedeń - Lechia Gdańsk 0:0. Przeczytaj relację oraz wystaw oceny piłkarzom i trenerowiKolejnym przeciwnikiem może być cypryjski Aris Limassol, który na rewanż do Azerbejdżanu z Nefci Baku pojedzie z 2-bramkową zaliczką, gdyż u siebie wygrał 2:0. - 0:0 to ogólnie nie jest to najgorszy wynik. Dla nas jest OK, gdyż że mamy prawdziwą szansę w rewanżu - ocenił Tomasz "prawdziwa szansa" pojawił się jeszcze raz, gdy trener Lechii Gdańsk podkreślał, co było kluczem do remisu w Wiedniu. 2. runda kwalifikacji Ligi Konferencji Europy - komplet wyników- Było bardzo dużo solidarności i serca. Dzięki temu zrobiliśmy wynik, który daje nam w rewanżu prawdziwą szansę - dodał praca przede wszystkimLechia dopiero w czwartym oficjalnym meczu tego sezonu zachowała czyste konto i to paradoksalnie wówczas, gdy miała teoretycznie najtrudniejszego przeciwnika i to na wyjeździe. Jednak nie było fajerwerków, bo ich być nie mogło. Przeczytaj, co przed meczem Rapid Wiedeń - Lechia Gdańsk mówili David Stec i Maciej Kalkowski- Przed meczem bardzo intensywnie rozmawialiśmy po prosto o ciężkiej pracy. Ciężka praca jest czymś, o czym łatwo się mówi, ale to nie jest coś oczywistego, gdyż wielu nie stać w ogóle na ciężką pracę. Cężka praca to jest coś, z czego można być bardzo dumnym. Myślę, że zespół nie mógł ciężej pracować. Determinacja każdego zawodnika, w tym także rezerwowych, którzy dali pozytywne zmiany, była podstawą tego, że, że mogliśmy na wyjeździe zagrać na zero - podkreślił trener LechiiKontrola do przerwy, oblężenie w końcówce W przekroju całego meczu to Lechia Gdańsk miała najlepszą okazję na gola, gdy Flavio Paixao po dośrodkowaniu Ilkaya Durmusa nie zdołał pokonać Niklasa Hedla. Jednak czym bliżej było końca gry, tym oblężenie gdańskiej bramki było coraz większe. Ile Lechia Gdańsk może zarobić w Lidze Konferencji? Stawki UEFA za pokonanie poszczególnych rund, łącznie z kwalifikacjami- Myślę, że pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, oprócz może kilku pierwszych minut. Mieliśmy wszystko pod kontrolą. Byliśmy zorganizowani troszeczkę "niżej", bo wiedzieliśmy, że przeciwnik, gdy podejdzie się do niego wyżej, po prostu lubi korzystać z długich piłek, bo jest intensywny i dynamiczny. Chcieliśmy im to zabrać, myślę, że się udało. Flavio miał szansę mecz. Ponadto bo kilka ataków, z których też możemy było zrobić więcej, a przy sytuacji ofsajdowej Christiana Clemensa nie udało nam się idealnie trafić z timingiem. Pod koniec drugiej połowie daliśmy się zepchnąć pod własną bramkę. Myślę, że bardzo zespołowo to wybroniliśmy. Jeden moment szczęścia był w sytuacji, gdy Guido Burgstaller nie trafił z dobitką. Gra Rapidu nas nie zaskoczyła z wyjątkiem tego, że w końcówce będą mieli chyba czterech dwumetrowych zawodników, gdy my musieliśmy redukować wzrost zespołu. Kristers Tobers na przykład zszedł, bo czuł dyskomfort zdrowotny i nie chcieliśmy ryzykować kontuzji - wyliczył najważniejsze momenty spotkania szkoleniowiec w grze Lechia Gdańsk może zmienić w rewanżu?- Był to intensywny mecz. W końcówce bardziej się broniliśmy, bo chcieliśmy wywieźć zero z tyłu. Rapid grał do boku i wrzucał w pole karne, ale nasi obrońcy super sobie z tym radzili. Trzeba było się też cofać z drugiej linii i wybijać te dośrodkowywane piłki. Rewanż w Gdańsku będzie ciekawszym widowiskiem. Trzeba będzie więcej pokazać w ofensywie. W Wiedniu też mieliśmy kilka fajnych zagrać w ataku, a Flavio Paixao miał niefart. Bramkarz nie miał szans zareagować. Tylko stał i został trafiony w nogę - mówił Jarosław Kubicki przed kamerami Łukasz Zwoliński odejdzie z Lechii Gdańsk?Natomiast szkoleniowiec rezerw szuka nie tylko w drużynie. - Potrzebujemy jeszcze lepszego, naszego meczu, ale i pełnego stadionu. Może największej frekwencji w historii Lechii, żeby po prostu u nas osiągnąć coś, czego jeszcze w Gdańsku nie było - podsumował Tomasz że aby jak najlepiej przygotować się do rewanżu, Lechia przełożyła na bliżej nieokreślony termin mecz ekstraklasy z Górnikiem Zabrze, który miał się odbyć 24 lipca w Gdańsku. Typowanie wyników LECHIA Gdańsk Rapid Wiedeń Jak typowano 66% 201 typowań LECHIA Gdańsk 15% 47 typowań REMIS 19% 58 typowań Rapid Wiedeń Tabela po 2 kolejkach Piłka nożna - Ekstraklasa Drużyny M Z R P Bramki Pkt. 1 Wisła Płock 2 2 0 0 7:0 6 2 Cracovia 2 2 0 0 4:0 6 3 Stal Mielec 2 1 1 0 3:1 4 4 Legia Warszawa 2 1 1 0 3:1 4 5 Śląsk Wrocław 2 1 1 0 2:1 4 6 Widzew Łódź 2 1 0 1 3:2 3 7 Raków Częstochowa 1 1 0 0 1:0 3 8 Pogoń Szczecin 2 1 0 1 3:3 3 9 Jagiellonia Białystok 2 1 0 1 2:2 3 10 Radomiak Radom 2 0 2 0 2:2 2 11 Miedź Legnica 1 0 1 0 1:1 1 12 Korona Kielce 2 0 1 1 1:3 1 13 Zagłębie Lubin 2 0 1 1 0:2 1 14 Górnik Zabrze 1 0 0 1 0:2 0 14 Lech Poznań 1 0 0 1 0:2 0 14 Piast Gliwice 1 0 0 1 0:2 0 17 LECHIA GDAŃSK 1 0 0 1 0:3 0 18 Warta Poznań 2 0 0 2 0:5 0 Tabela wprowadzona: 2022-07-25 Wyniki 2 kolejki LECHIA GDAŃSK - Górnik Zabrze (mecz przełożony ze względu na mecz rewanżowy Lechii w 2. rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy) Warta Poznań - Wisła Płock 0:4 (0:3) Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 0:2 (0:0) Cracovia - Korona Kielce 2:0 (1:0) Legia Warszawa - Zagłębie Lubin 2:0 (1:0) Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 2:1 (1:1) Stal Mielec - Radomiak Radom 1:1 (0:0) Mecze przełożone ze względu ze względu na mecze rewanżowe Lecha i Rakowa w 2. rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy Miedź Legnica - Lech Poznań Piast Gliwice - Raków Częstochowa Dziś w Warszawie Parada Równości. I dumy. Czym jest i po co nam duma? Chutnik: "Taka duma, że padasz na ryj i myślisz: Przeżyłam". Śmiszek: "Na ten świat niezgoda to za mało". Radziszewski: "Stoi za nami historia". Kotas: "Nie chcę już się bać". Grzegorzek: "To nie ciepły fotel, ale obezwładniający haj" Wszystko zaczęło się pewnej gorącej, letniej nocy 1969 roku za oceanem. Do baru Stonewall Inn w Nowym Jorku, który przez ówczesnych bywalców raczej określony zostałby mianem speluny, wtargnęła policja. Nie był to ani pierwszy, ani najbardziej brutalny policyjny nalot na lokal, do którego przychodziła społeczność dziś nazywaną LGBT+. Dlaczego został więc zapamiętany? Bo na opresję odpowiedziano oporem. Do dziś nie wiadomo, kto podczas zamieszek z policją pierwszy rzucił cegłą i czy to w ogóle była cegła (może but, kostka brukowa, torebka?). I choć uczestnicy wydarzeń ’69 roku nie są w stanie uzgodnić, jak dokładnie przebiegał mityczny bunt, nikt nie wątpi w to, że był to zapalnik do stworzenia nowego ruchu emancypacyjnego. Od tego momentu każdy, nawet największy sceptyk, liczy współczesną historię walki o równe prawa dla osób LGBT. Nieodłącznym elementem tej walki stały się właśnie kolorowe, czasem gniewne, a czasem radosne, marsze i parady równości. Ale te już od wielu lat nie przypominają tego, co działo ponad 50 lat temu w Ameryce. Trudno też połączyć je z początkami polskiej odnogi tej globalnej emancypacji. Pierwsze nadwiślańskie wydarzenie, które można podciągnąć pod definicję „paradowania”, odbyło się w mroźne walentynki 1993 roku. Wtedy pod Kolumną Zygmunta w Warszawie zorganizowano happening przeciwko dyskryminacji seksualnej. „Wbrew pozorom jesteśmy obecni w społeczeństwie. Kochamy tak jak wszyscy, żyjemy w parach jak wszyscy. Gej jest okej” — krzyczał do dziennikarzy jeden organizatorów wydarzenia. Znacznie więcej osób kojarzy historię pisaną już w XXI wieku. To wtedy, w 2001 roku w pierwszej warszawskiej Paradzie Równości ulicami Warszawy przemaszerowało 200-300 osób. Od tego czasu marsze odbywają się w stolicy co roku, z wyjątkiem pandemicznego 2020. I choć sceny, które obserwujemy na ulicach Warszawy przypominają dziś Wielkie Dionizje, w których chodzi o celebrację i dobrą zabawę, to powidoki z wydarzeń w Białymstoku czy Lublinie wciąż przypominają nam o tym, że w Polsce o widzialność i dumę toczy się walka. Tylko, czym w zasadzie jest dziś ta duma? Z okazji Parady Równości i Miesiąca Dumy zapytaliśmy o to kilkanaście osób LGBT. Odpowiadają: Sylwia Chutnik, Dorota Kotas, Krzysztof Śmiszek, Michał Grzegorzek, Karol Radziszewski, Mirka Makuchowska, Marek Szolc, Kacper Potępski, Małgorzata Sarzyńska, Dominik Kuc i Kamil Maczuga. Chutnik: Duma w Polsce ma dziś gorzki smak Sylwia Chutnik, pisarka, działaczka, feministka, laureatka Paszportów Polityki: Od kiedy pamiętam odstawałam od reszty, byłam „dziwaczką”. Dorastałam na początku lat 90., gdy świat dzielił się na freaków i normalsów, a ja nigdy normalsem nie chciałam być. I pod tym względem coś, co dziś mogłabym nazwać dumą, choć pewnie wtedy nie użyłabym tego słowa, było wszystkim tym, co sprawiało, że czułam się inna od społeczeństwa. Już jako absolwentka gender studies miałam świadomość, że jestem gdzieś na tej queerowej mapie. W końcu z kserówek naczytałam się amerykańskich teorii. Wtedy czułam dumę z tego, że my w swoim wykluczeniu informacyjnym i edukacyjnym, próbujemy nadrobić stracony czas w rozkminach o patriarchacie i heteronormie. Teraz sytuacja się zmieniła. Nie mam dwudziestu lat, tylko czterdzieści kilka. Nie mamy freaków i normalsów, raczej „pokolenie Netflixa” – jak powiedział jeden z arcybiskupów. A temat osób nieheteronormatywnych jest na zupełnie innymi poziomie. I myślę tu głównie o dyskursie: nie jest już zadaniem z kruczkiem tylko dla wtajemniczonych, ale stał się pełnoprawnym elementem debaty. No i tutaj właśnie duma zamienia się w dupę. Kiedy mówią, że jesteśmy ideologią. Kiedy głowa państwa jest jawnie homofobiczna i nie ponosi żadnych konsekwencji. Kiedy nadal wyjście na ulicę dużego miasta z dziewczyną to zagrożenie, wieczne myślenie jak zostaniemy odebrane. To jest wtedy taka duma, że padasz na ryj i myślisz sobie: „Przeżyłam, wow!” Drugi rok z rzędu Polska jest najbardziej homofobicznym krajem UE, więc ta duma czasem sprowadza się do myślenia, że chyba jestem frajerką skoro ciągle próbuję tu działać, walczyć, żyć, przeżyć. Zwyczajnie brakuje mi sił. Moja perspektywa jest oczywiście inna niż u dzieciaka, który ucieka przed rodziną i przemocą. Homofobia wbija się głęboko pod skórę niezależnie od przywilejów. Ostatnie głośne medialnie sytuacje transfobii, dają mi asumpt do myślenia, że nadal nie wszystkie osoby mogą być dumne z tego, kim są. A nawet jeśli nie ponoszą bezpośrednich konsekwencji bycia osobą LGBT, to zabiera im się całą radość podnoszenia głowy wysoko. Dużo myślę też o komercjalizacji Pride’u. Zwłaszcza w czerwcu widzimy wzmożenie: tęczowe kampanie, tęczowe produkty. Dawna Ja powiedziałaby: „Fuck the system”. A stara metrykalnie Ja widzi pozytywy tego, że idę ulicą i wszędzie widzę tęczę, nawet jeśli muszę za nią zapłacić, bo jest na torbie czy koszulce. Wprowadzenie równościowej tematyki w wersji lajfstajlowej jest krokiem do przodu — nie obrażałabym się na prywatne podmioty, o ile wspierają organizacje społeczne. Myślę dziś też o osobach młodych. To im był dedykowany mój zeszłoroczny coming out, w zasadzie tylko dla nich to zrobiłam. Dla dzieciaków, których życiorysy doprowadziły do hosteli interwencyjnych. Gdy o tym myślę, mam poczucie, że w zasadzie wciąż niewiele się zmieniło. Jako osoba dorosła, która chce brać odpowiedzialność za młode pokolenie, nie mogę być dumna. Ani z tego, co my robimy, ani z tego, że w naszym społeczeństwie homofobia wciąż jest akceptowana. W tym sensie duma ma zawsze gorzki smak. Życzyłabym jednak wszystkim nam, którzy odstajemy od szablonu, którego sami przecież nie wycinaliśmy, byśmy choć przez chwilę ucieszyli się sobą. Bo mam poczucie, że jeszcze długo nie będzie nam to dane. Kotas: Kiedyś myślałam, że jestem chorą dewiantką Dorota Kotas, pisarka, autorka książek „Cukry” i Pustostany”, laureatka Nagrody Literackiej Gdynia Kiedyś czułam głównie wstyd. Wydawało mi się, że jestem jedyną lesbijką w mieście i że to coś strasznego: pójdę za to do piekła, czeka mnie straszne życie, nigdy nie będę miała rodziny ani nie będę szczęśliwa. Należałam do Ruchu Światło-Życie i z tego powodu bardzo łatwo było mi sobą gardzić i myśleć o sobie jak najgorzej – że każda moja myśl o dziewczynach jest grzechem, a ja jestem chorą dewiantką, nadaję się na leczenie. Retoryka Kościoła miała duży wpływ na moje życie i moje myślenie o sobie. Bardzo łatwo było mi wchłonąć ten sposób myślenia, bo byłam nim otoczona. Ciągle słuchałam tego przekazu i nic go nie równoważyło. W moim małym miasteczku nie było nigdy parady równości, nie było żadnej organizacji LGBT+ ani nikogo, kto powiedziałby mi o tym, że to, kim jestem, jest zupełnie ok. Nikomu nie mówiłam na swój temat. Sama też nie miałam pewności co do tego, kim jestem. Dziewczyny z oazy zawsze wydawały mi się bardzo interesujące. Lubiłam się oszukiwać, że pociąga mnie w nich to, jak bardzo są uduchowione i głębokie wewnętrznie albo rozwinięte na poziomie intelektualnym. Później dorosłam. Wyprowadziłam się do większego miasta i poznałam nowe, otwarte osoby. Zaczęłam spotykać się z dziewczynami, a wiele z tych dziewczyn, które poznałam w Ruchu Światło-Życie, zaczęło wyświetlać mi się na tinderze. To był etap przejściowy. Na pewno nie czułam dumy. Myślałam, że robię coś złego, ale że taka już jestem, urodziłam się taka (zła?) i nie da się tego zatrzymać. Czułam też duży dysonans poznawczy. To, że nie jestem hetero, nie było moim wyborem. Nie wybrałam tego, a jednak czułam się winna – bardzo długo – i wydawało mi się, że orientacja seksualna, która trafiła mi się w życiu, jest czymś w rodzaju wielkiej przegranej, która ustawia mnie na straconej pozycji już na starcie, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Próbowałam być hetero. Ale nie wyszło. Podejmowałam ciągle nowe próby. Po każdym super romansie z dziewczyną, starałam się odtworzyć go w układzie damsko-męskim i postarać się o to, żeby było tak samo. Niestety nie było. Mimo że zawsze wybierałam chłopców z silną, damską energią, to koniec końców zawsze było mi przykro, że nie są to prawdziwe dziewczyny. Teraz jestem dumną lesbijką. Zanim znalazłam się w tym miejscu, minęło wielce czasu. Wydaje mi się, że całe lata zmagania się i szarpania się z tym tematem zadziałały na mnie tak, że w końcu poczułam się silna. Czuję teraz dużą niezgodę na to, jak traktuje się osoby LGBT+ w Polsce. Na to, ile wszczepia nam się wstydu i strachu, wstrętu do samego siebie i wywołanego przez to cierpienia. Nie chcę, żeby ktokolwiek musiał przeżywać z takimi emocjami swój okres dorastania, a czasami całe dorosłe życie. Dlatego tak ważne wydaje mi się mówienie o tym, że każda miłość jest dobra i że nie ma na nią jednego łatwego wzoru. Rozumiem teraz dumę jako pełną akceptację samego siebie. Wiem, jak trudno żyje się z uczuciem wstydu i nie chcę już prowadzić takiego życia, więc wybieram akceptację dla siebie takiej, jaka jestem. Czuję dumę, kiedy trzymam moją dziewczynę za rękę, kiedy o niej opowiadam, kiedy robimy razem wszystkie codzienne rzeczy i jesteśmy w tej codzienności szczęśliwe. Wolę czuć tę nową dumę niż stary wstyd. Nie chcę już się bać. Śmiszek: Nasza broń przeciwko homofobii Krzysztof Śmiszek, poseł na Sejm, polityk Lewicy, doktor nauk prawnych: Duma to dla mnie wartość, która ewaluowała. Na początku mojego świadomego życia nie brałem nawet pod uwagę, że mogę być dumny, z tego, co jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Tym, co pomagało mi przetrwać, było wsparcie od bliskich, czy wewnętrzna motywacja do życia w zgodzie ze sobą. Jednak na początku był wielki stres i wewnętrzna walka. Czy mówić o sobie światu? Czy żyć w zgodzie z własnymi potrzebami? Duma przyszła później i pomaga mi przetrwać do dziś. W życiu osoby LGBT takiej jak ja, na świeczniku, w parlamencie, też jest wiele sytuacji, w których ktoś próbuje mnie upupić, wepchnąć w szufladki, wytrącić z równowagi. Zawsze wtedy włącza mi się duma z tego, kim jestem, czego dokonałem. Samo słowo duma bardzo drażni homofobów. Jeśli już istniejesz, to po prostu sobie żyj, ale dlaczego niby masz być dumny? I w tym sensie duma jest też bronią. Myślę, że każda osoba LGBT, niezależnie od tego, czy mieszka w małej miejscowości, czy dużym mieście, czy pracuje w usługach, wielkiej korporacji, czy jest parlamentarzystą lub ministrem, codziennie musi konfrontować się z homofobicznym światem. I na ten świat niezgoda to za mało. Dla mnie niezgoda była bodźcem do działalności publicznej i bycia sobą. Ale dziś ważne są dla mnie właśnie satysfakcja i duma. Lubię jej używać, czasem jako kij włożony w mrowisko. Robię to wtedy, gdy przedstawiam mojego partnera, mówiąc o nim mąż (mimo że technicznie nim wciąż nie jest). Wiem, że nasza duma powoduje dyskomfort innych, ale my, osoby z mniejszości nie możemy pozwalać sobie na respektowanie szerokiej strefy komfortu innych. Mniejszości tak już mają, że uwierają większość. Bez głębokiego poczucia własnej wartości jako człowieka nie zmienimy świata, ani społeczeństwa. Grzegorzek: Nie ciepły fotel, lecz obezwładniający haj Michał Grzegorzek, kurator sztuki współczesnej, autor wystaw, programów performatywnych i tekstów poświęconych queerowym artytycznym aktywnościom: Żeby odpowiedzieć na pytanie, czym jest dla mnie duma, muszę zgooglować takie pojęcia, jak „wolność”, żeby zobaczyć jak definiują je mądre słowniki. Kiedy jest się wolnym, lub choćby relatywnie wolnym, wykształconym, białym, cis gejem w dużym mieście, nie pamięta się na co dzień znaczeń takich słów. Kiedy byłem nastolatkiem w małym miasteczku i ktoś wypowiadał przy mnie słowo „gej”, modliłem się, by stać się niewidzialnym; by to słowo, jak metka, nie przykleiło się do mnie. Aby się nie zrymowało, nie „skojarzyło”. Jeśli czułem się gejem, musiałem o tym zapomnieć, wymazać siebie. To trudne zadanie, ale nie niemożliwe: przez lata udawać, naśladować, nie wychylać się. Poczucie, że jest się jedynym gejem, lesbijką, osobą trans na świecie jest najbardziej samotnym więzieniem. Duma jest dla mnie uczuciem, które nieodłącznie wiąże się z wolnością. Dalej jest odwaga — najpierw, by być tym, kim się chce, a potem, by opowiadać historię swoją i swojej społeczności w nowy sposób. Odwaga, by tę historię podważać i weryfikować. By szukać w niej aktów przemocy, wewnętrznych wykluczeń i nie popełniać dziś tych samych błędów. Ale także, by szukać w niej dzikości, radości i zabawy. Queerowymi pomnikami dumy są także miejsca pierwszych pocałunków, seksu, coming outów. Ważniejsza jest dla mnie moja queerowość niż gejostwo, bo wtedy w pełni czuję, że społeczność, którą tworzę jest wartościowa, inkluzywna, nowoczesna. Jestem dumny z ludzi, którzy swoim bezkompromisowym życiem, postawą i zachowaniem walczą o wolność: aktywistek i aktywistów na ulicach i w internecie; artystek i artystów, z którymi pracuję w instytucjach publicznych; przyjaciół, którzy pokonują lęk i wstyd; mojego rodzeństwa i ich bezinteresownej miłości i dobroci. Nie wiem, czy na co dzień jestem dumny z siebie, czy zwyczajnie i egoistycznie zadowolony. O dumie, wolności i odwadze, lubię myśleć właśnie z queerowej perspektywy — to nie ciepły fotel, w którym można się rozsiąść, ale obezwładniający i nieuchwytny haj. Radziszewski: Stoi za nami lokalna historia Karol Radziszewski, polski artysta, malarz, performer, autor fotografii i filmów wideo. Publicysta, redaktor naczelny i wydawca magazynu DIK Fagazine, a także założyciel Queer Archives Institute: Ze słowem „duma”, polskim odpowiednikiem „pride”, miałem problem w zasadzie od momentu, gdy pojawiły się Parady. Może przekornie, bo dość szybko zaczęło być ono kojarzone z korporacjami, a więc bardzo amerykańskim podejściem, które nie do końca odpowiadało tej naszej przaśnej, polskiej rzeczywistości. Zastanawiałem się też, z czego ja w zasadzie miałbym być dumny. Teraz patrzę na to inaczej. Szczególnie przez to, co dzieje się w Polsce: nagonkę na osoby LGBT, wypowiedzi polityków, całą presję, która wytworzyła się w ostatnich latach, a z drugiej strony — silną reakcję. Pojawiły się bardziej radykalne gesty aktywistów, takich jak Stop Bzdurom. Pojawiły się bardziej radykalne wypowiedzi, których autorami jest młodzież. I chyba najbardziej jestem dumny właśnie z młodzieży. Doszliśmy do punktu, w którym reprezentacja społeczności LGBT jest coraz bardziej szeroka i inkluzywna. To nie jest tak, jak kilkanaście lat temu, gdy w telewizji było trzech gejów, ewentualnie co jakiś czas wyciąganą jedną lesbijkę. O osobach trans, niebinarnych czy aseksualnych nie było mowy. Dzieciaki zmieniają dziś język, dbają o to, by każdy był uwzględniony. Może nie zawsze wszystko wychodzi, ale jestem dumny, że to w ogóle się dzieje. Jestem też dumny, że przeżyłem, przetrwałem, mogę się rozwijać i trafiłem w moment, gdy widać dużą zmianę. Pracuję z archiwami, zajmuję się historią społeczności. Jeszcze w latach 80., czy 90. zastanawiano się nad słowem „GAY”, czy po angielsku czy po polsku, czym jest wyzwolenie i jak ono w ogóle miałoby wyglądać. Z drugiej strony, jesteśmy krajem, który w 1932 roku zdekryminalizował akty homoseksualne i nigdy nie wprowadził ich na nowo. Pod tym względem jesteśmy ewenementem na skalę światową. Myślę, że trzeba o tym nieustannie mówić. Budować dumę na tradycjach, które są. A historia naprawdę odróżnia nas od krajów regionu, które w większości z kryminalizacją żegnały się w latach 90., a Rumunia — w 2001. Zupełnie inna bajka. Jestem też dumny, że jesteśmy krajemy, w którym powstały jedne z pierwszych queerowych zinów w Europie, dzięki działalności Ryszarda Kisiela i kręgu jego kolegów. Jestem dumny z Ewy Hołuszko za to, że obalała totalitarne rządy a teraz jest obecna na każdej manifestacji naszej społeczności. Jest niezłomną bohaterką, moją ikoną. Jestem dumny z tak wielu postaci, mógłbym wymienić w zasadzie cały mój projekt „Poczet” przedstawiający nieheteronormatywne postaci z polskiej historii, które są sercem mainstreamowej kultury. Może nie wszystkie były super osobistościami, niektóre są wręcz problematyczne, ale większość z nich daje powód do dumy. Musimy odzyskiwać ikony, mówić o nich z naszej perspektywy. Co więcej, myślę, że warto pamiętać, by szukać odpowiedników lokalnych. Wiemy, że była tęczowa flaga w Kalifornii. Wiemy, że było Stonewall. Wiemy, że jest RuPaul Drag Race. Amerykańskie wzorce są tak silne, że dominują naszą wyobraźnię. Można je wręcz nazwać tęczową kolonizacją. Dlatego jestem dumny ze wszystkich inicjatyw lokalnych, które na nowo definiują naszą społeczność, nasze punkty odniesienia, naszą historię. Dlaczego? Bo kolejne pokolenia Polek, Polaków i osób tu mieszkających będą mogły dużo swobodniej odkrywać siebie, wiedząc, że za nimi stoi historia. Często powtarzam, że jedną z przyczyn, dla których zająłem się archiwami i szukaniem historii, były słowa, które usłyszałem od mamy: skąd to jest, czy to dlatego, że jesteś artystą, czy to przyszło z Zachodu, co to w ogóle za wpływy? A później w każdej mojej podróż, do Ukrainy czy Białorusi, słyszałem to samo. To samo słyszałem też, gdy Polska wstępowała do Unii Europejskiej; że teraz to przyjdzie sodoma z Zachodu. Jakby nieświadomie lub świadomie wymazywano lokalną historię osób nieheteronormatywnych. Jestem dumny, że dochodzimy do momentu, w którym dzieciaki będą miały inny punkt widzenia. I cała moja działalność jest nastawiona na to, by tę zmianę przyspieszyć. Makuchowska: Duma to antidotum na „gniewowstyd” Mirka Makuchowska, aktywistka Kampanii Przeciw Homofobii: Dla mnie duma zawsze była antidotum na gniewowstyd. Bycie osobą LGBT w Polsce wiąże się z poczuciem wiecznego wstydu połączonego z gniewem na to, że jest się tym, kim jest. Może to być też gniew na otoczenie, że nie chce nas takimi, jakimi jesteśmy. Duma jest przekornym działaniem, które ma dawać siłę. Mnie zawsze dawała, a marsze dobrze na mnie wpływały. Pride to wspólny komunikat: nie będziemy siedzieć w domu po kryjomu, jesteśmy tutaj, nie wstydzimy się, zostajemy. Teraz duma jest mi potrzebna do tego, żeby czuć, że jestem mile widziana. Jak widzę tęczę w oknach w centrum miasta, zawsze robi mi się ciepło na serduszku: okej, są tu ludzie, którzy myślą, że jesteś u siebie i dobrze, że jesteś. Takie gesty, niezależnie od tego, czy robią to nasi sojusznicy, czy osoby ze społeczności, są super ważne, bo podkreślają naszą widzialność. Gdy byłam w procesie przekonywania siebie, że nie muszę wstydzić się siebie lesbijki, duma była mi bardzo potrzebna. Dziś mam już 40 lat, żyję w zgodzie ze sobą, cieszę się tym, kim jestem, więc duma nie jest mi w zasadzie potrzebna. Ale wciąż jest potrzebna młodym jak lekarstwo na ciężką chorobę. Po to, żeby czuły się chociaż trochę u siebie, mimo wszystkich negatywnych komunikatów, które dostają. Dumne mogą być też osoby, które nas wspierają. Mogą pokazywać, że są z nami: wywieszać flagi, okazywać solidarność, gadać ze znajomymi i dać im odczuć, że są chciani. Szolc: Nie ma zmiany głów i serc bez dumy Marek Szolc, radny miasta stołecznego Warszawa, polityk Lewicy: Kiedyś wydawało mi się, że duma jest w staraniach o nasze prawa miłym dodatkiem. Dodatkiem do tego, co naprawdę niezbędne: argumentów, danych, badań, zasobów, organizacji, ludzi czy strategii — i tylko tym. Sądziłem, że nasze tożsamości mogą być przeźroczyste, a fakt, że często je cenzurujemy, nie jest kluczowym problemem. Byłem w błędzie. Walka o równość osób LGBT+ wymaga profesjonalizmu, ale to nie techniczny projekt. To próba zmiany głów i serc wielu, wielu ludzi, która może się udać wyłącznie, gdy my sami będziemy mieć absolutną pewność, że to, kim jesteśmy, jest dobre; absolutną pewność, że nigdy nie musimy ukrywać ani wycinać jakiejkolwiek części siebie. Wstyd, zmowy milczenia, szantaże emocjonalne – to wszystko narzędzia naszych przeciwników, którzy chcą nam odebrać głos i podmiotowość. Dla mnie duma to niezachwiane poczucie własnej wartości i zdolność stawiania granic tym, którzy chcą, by osoby LGBT+ zniknęły. Duma to wartość, która wzmacnia nas wszystkich i daje nam siłę nawet wtedy, gdy jesteśmy atakowani ze wszystkich stron. Potępski: Pride, czyli święto i urlop od Polski Kacper Potępski, transpłciowy aktywista, członek zarządu Federacji Znaki Równości, prowadzi aktywistyczne konto na Instagramie ( i Tiktoku (lewackitrans): Przez pierwszych kilka lat utożsamiania się ze społecznością LGBT nie czułem dumy. Wtedy myślałem, że jestem lesbijką, jakoś sobie żyję, moi rodzice nie muszą wiedzieć, a to, że wyjdę czasem na kawę z dziewczyną, to w zasadzie nic złego. Marsze Równości były okej, bo można było poznać nowych ludzi, ale generalnie — bez szału. Potem musiałem wyoutować się jako osoba transpłciowa i nieheteronormatywna. I wtedy zacząłem odczuwać powód do bycia dumnym. To nie jest tak, że nie zrobiłem nic wielkiego, bo, kurczę, właśnie zrobiłem. Przez kilkanaście lat przebijałem się przez mur przyzwyczajeń, norm i wychowania; gdy mówili nam, że mamy być jacyś, mamy wpasować się w ramki, mamy wyglądać tak, a nie inaczej i kogoś konkretnego kochać. Mam poczucie, że w pełni uwolniłem się od tego w ostatnim roku. W pandemii moje decyzje nie były warunkowane rodziną, pracą czy szkołą. Świat nie wychodził poza moją głowę. Okazało się, że udało mi się podważyć te normy u samych struktur. Dlaczego jeśli chcę być mężczyzną, to muszę być męskim mężczyzną? Nic z tych rzeczy — mogę chodzić w sukienkach i z pomalowanymi paznokciami i nikomu nic do tego. Jestem dumny z drogi, którą przeszedłem do akceptacji samego siebie. Cały Pride Month (Miesiąc Dumy) to takie długie, wesołe wspólne urodziny, gdy nie musisz słuchać o niczym, co złe na świecie. Wydarzenia w Polsce zmuszają do tego, by zrobić sobie choć miesiąc urlopu. Sarzyńska: Bycie sobą bez przepraszania Małgorzata Sarzyńska, jedna z bohaterek kampanii „Na wyciągnięcie ręki” przygotowanej przez KPH z okazji Pride Month, osoba queer i niebinarna, która na co dzień pracuje w reklamie: Duma chyba zawsze była dla tym samym. Duma to wolność. To pewność siebie i zabieranie przestrzeni. Istnienie głośno i na własnych zasadach. Bez tłumaczenia się czy przepraszania. Natomiast co zmieniło się przez lata, to czy ja sama żyję zgodnie z tym, do czego przekonywałam innych. Kiedy byłam młodsza i dopiero odkrywałam swoją tożsamość, nie byłam dumna, choć tak mi się wydawało. Otwarcie przyznawałam się do swojej orientacji, zabierałam głos w dyskusjach, chodziłam na protesty. Ale dopiero po latach zrozumiałam ile nosiłam w sobie wstydu i zinternalizowanej homofobii i transfobii. Właściwie całą swoją nastoletniość spędziłam na dopasowywaniu się do mainstreamu. Naginałam i upraszczałam swoją tożsamość, by nie wywoływać dyskomfortu u swojej rodziny czy przyjaciół. Byłam tak wdzięczna za podstawową tolerancję, że ignorowałam bardziej subtelne formy uprzedzeń. Pamiętam jak koleżanka skomentowała, “że nie wyglądam jak lesbijka, jestem przecież taka kobieca”. Podziękowałam jej. Nie mogłam się zdecydować czy jestem homo czy biseksualna, ale bałam się powiedzieć “nie wiem”. Spotykałam się z konwencjonalnie atrakcyjnymi osobami, aby moje związki były bardziej akceptowalne przez społeczeństwo. Ubierałam się w sposób tradycyjnie uznawany za kobiecy, bo nie chciałam być stereotypem. Dziś mam to wszystko gdzieś. Jeśli odczuwam jakiś wstyd, to dlatego, jak bardzo pozwalałam się upokarzać i jak bardzo mogłam skrzywdzić swoim zachowaniem inne osoby ze społeczności. Jestem niebinarna. Nie chcę brać hormonów, ale myślę nad rekonstrukcją klatki piersiowej. Mam na nodze tatuaż “dyke” (lesba). Używam żeńskiego imienia i zaimków, ale eksperymentuję z męskimi. Czasami zastanawiam się, czy jestem facetem. Mam wrażenie, że jestem w trakcie odkrywania swojej tożsamości płciowej. Nie dotarłam jeszcze do celu, i może nigdy do niego nie dotrę. Ale po raz pierwszy w życiu jestem z tym ok. Wręcz wydaje mi się to cudowne, że nie musimy jako ludzie być statyczni. Czasami nawet bliscy mi ludzie nie rozumieją, ale nie czuję już potrzeby tłumaczenia się z tego, kim jestem. Jeśli wydaje mi się, że ktoś ma dobre intencje, to chętnie o tym porozmawiam. Ale mam już dość upraszczania siebie i wciskania się w znane narracje, by być łatwiejszą do zaakceptowania. Chyba tym jest dla mnie duma. Czuję ją przede wszystkim wtedy, gdy jestem z innymi osobami queer. Nie miałam łatwego coming outu, dostałam sygnał od rodziców, że miłość i akceptacja to jest coś, na co trzeba sobie zasłużyć, a nie coś, co może być po prostu dane i jest podstawowym prawem. A więc czuję dumę, kiedy jestem wśród swojej społeczności. Bo moja historia nie jest wyjątkowa. Osób takich jak ja są miliony. Kiedy jestem na paradzie, w klubie albo spotykam się ze swoją wybraną rodziną, jestem z nas dumna. Że istniejemy i jesteśmy sobą. Mimo że wiele osób i instytucji tego nie chce. Jestem dumna, że nauczyliśmy się, lub wciąż uczymy się kochać przede wszystkim siebie, jak również innych. Bez wstydu i poczucia winy. Kocham swoją społeczność i czuję dumę, że jestem jej częścią. Kuc: Trzymanie się za ręce na ulicy to normalność Dominik Kuc, aktywista, koordynator Rankingu Szkół LGBTQ+: Dla mnie duma dziś to przede wszystkim otwarte i stanowcze przypominanie o swoich prawach. Niestety w ostatnim czasie, szczególnie podczas brutalnej kampanii prezydenckiej, osoby LGBTQ+ stały się jawnym obiektem dehumanizacji. Nie możemy na to pozwolić. Duma to ekspresja siebie, wolności, równości i różnorodności, ale też praw człowieka, które niestety stara się nam w tym kraju obecnie odebrać. Kiedyś myślałem, że bardzo szybko idziemy w kierunku równości i że ten stan prędzej czy później nastanie. Dziś wiem natomiast, że takie wartości jak prawa człowieka, prawa osób LGBTQ+ czy demokracja to procesy, o które należy nieustannie dbać. Ostatni rok pokazał dokładnie dlaczego. Czas zagrożenia pandemią stał się pretekstem do odbierania praw kobietom, odbierania człowieczeństwa osobom LGBTQ+, ograniczenia wolności zgromadzeń i zwiększenia brutalności policji. To powinno być ogromnym motywatorem, aby tę dumę, teraz szczególnie, pokazywać. Dla mnie osobiście, duma jest przypomnieniem o tym, że nie możemy mówić o „obnoszeniu się”. Bardzo często jesteśmy wtłaczani w rozmowę o tym, czy trzymanie się za ręce na ulicy to nie przesada. Duma i Pride Month przypominają mi, że nie, to nie jest przesada, to normalność. Maczuga: Radość i godność Kamil Maczuga, aktywista, współtwórca „Atlasu Nienawiści” – mapy dokumentującej przyjmowanie przez polskie samorządy uchwał anty-LGBT Duma oznacza długą i niełatwą drogę do poznania siebie, swoich potrzeb i pragnień. To akceptacja każdej cząstki siebie. Duma jest radością, godnością i odwagą. Pozwala przeżyć swoje życie w zgodzie ze sobą. Anton Ambroziak Dziennikarz i reporter. Laureat nagród: "Pióro Nadziei 2018" przyznawanej przez Amnesty International za dziennikarstwo zaangażowane i "Korony Równości 2019". Nominowany do nagrody "Zielony Prus" Stowarzyszenia Dziennikarzy RP za wyróżniający start w zawodzie. W pisze o edukacji, prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i polityce społecznej. Liczba postów: 1,031 Liczba wątków: 7 Dołączył: Reputacja: 0 Zastanawiałem się ostatnio czy stwierdzenie "Jestem dumny z bycia Polakiem" albo "jestem dumny z białego koloru skóry" ma jakiś sens. Nie chodzi mi tutaj bynajmniej o kwestię patriotyzmu czy rasowości lecz samo pojęcie "dumy" i tego z czego w ogóle można być dumnym. Na przykład moim zdaniem dumnym można być z rzeczy, na które sami mamy wpływ, rzeczy, których dokonaliśmy sami. Na przykład można być dumnym z dostania sie na studia czy wygrania zawodów sportowych. Można być też dumnym z własnych dzieci, ponieważ i my mieliśmy wkład w ich sukces odpowiednio je wychowując. Dla mnie "jestem dumny z bycia Polakiem" to trochę tak samo jak "jestem dumnyz tego, że mam włosy na glowie" albo "jestem dumny z tego, że mam dwie ręce". Jakoś nie mogę sobie tego poukładać w głowie i może to głupi temat, ale co o tym sądzicie? Liczba postów: 1,477 Liczba wątków: 28 Dołączył: Reputacja: 0 Myślę podobnie. Nie ma co być dumnemu z tego jakim sie urodziło, tylko z tego co sie osiągnęło w życiu. Ciekawe co na ten temat chłopaki z NOP ( :] ) "NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI, JESTEM TYLKO JA" Liczba postów: 5,508 Liczba wątków: 41 Dołączył: Reputacja: 26 Płeć: mężczyzna Też sie z wami zgadzam. Jak można być dumnym z czegoś do czego nawet nie przyłożyło się ręki? Gdyby każdy Polak byłby Polakiem z wyboru to tylko wtedy mógłby mówić ze jest z tego dumny (a z czego miałby byc dumny to już inna kwestia :? ). EH Dumnym być można z wiedzy (ew. wielkich cycyków/wacka). Liczba postów: 291 Liczba wątków: 10 Dołączył: Reputacja: 0 To bardzo ciekawy wątek. Być dumnym. Przypadek skrajny: "Jestem dumny z bycia białym" jest tutaj wyznacznikiem całego chyba problemu. Bo nawet zostawiając wszelkiej maści KKK, zostaje nam cała liczba wszystkich tych, którzy myślą podobnie, a w KKK nie są. Ale wystarczy zadać im wówczas pytanie: dlaczego? Być dumnym z bycia białym, to być idiotą. Tak samo jak być dumnym z tego, że jest się czarnym. Wiesz, wydaje mi się, że to rozważania na wiele godzin. Liczba postów: 20,793 Liczba wątków: 236 Dołączył: Reputacja: 1,149 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm Cytat:Na przykład moim zdaniem dumnym można być z rzeczy, na które sami mamy wpływ, rzeczy, których dokonaliśmy sami. Mam takie samo zdanie na ten mnie "jestem dumny z bycia Polakiem" to trochę tak samo jak "jestem dumnyz tego, że mam włosy na glowie" albo "jestem dumny z tego, że mam dwie ręce". Tak, to jest bez sensu. Tak samo w przypadku zdania: "wstydzę się, że jestem Polakiem". Wg mnie nie ma tu powodu ani do dumy ani do wstydu. --- Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból. Nietzsche Liczba postów: 416 Liczba wątków: 5 Dołączył: Reputacja: 0 Cytat:Dla mnie "jestem dumny z bycia Polakiem" to trochę tak samo jak "jestem dumnyz tego, że mam włosy na glowie" albo "jestem dumny z tego, że mam dwie ręce". Seneownie można powiedzieć jestem dumny z moich polskich przodków, którzy walczyli w powstaniach, z polskich naukowców, kompozytorów itd Liczba postów: 20,793 Liczba wątków: 236 Dołączył: Reputacja: 1,149 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm Tak. Mogę być dumny z tego, że moi dziadkowie działali przeciw Hitlerowi, że moja babcia ukryła rodzinę Żydów (po prostu z tego, że postępowali dobrze) itp... --- Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból. Nietzsche Liczba postów: 43 Liczba wątków: 1 Dołączył: Reputacja: 0 dGrey napisał(a):Myślę podobnie. Nie ma co być dumnemu z tego jakim sie urodziło, tylko z tego co sie osiągnęło w życiu. Mnie najbardziej wku*wia, ze w Polsce ktos zalozy koszulke s polskim godlem lub wywiesi flage za okno to jest odbierany przez wiekszosc za nacjonaliste lub wszechpolaka. Na zachodzie, na przyklad USA dzieci w podstawowce przed rozpoczeciem lekcji odmawiaja hymn narodu, klada reke na piersi a glowy kieruja ku fladze. Chyba w kazdym innym kraju patriotyzm jest jak najbardziej normalny tylko nie tu, bo tu ludzie wola chwalic cudze a wlasnego sie wstydza...chociaz dobrze nawet nie znaja. Nie ma co byc dumnemu z tego jakim sie urodzilo? Moze nie, ale napewno KIM sie urodzilo. Polska (narod) to nie tylko kawałek ziemi oraz rząd. To przodkowie, ktorzy umierali na polu bitwy z duma i podniesiona glowa, abysmy my wszyscy mieli gdzie życ. To najwazniejsze. I chcac, nie chcac szacunek takim osobom sie nalezy zawsze. Poza tym mamy wspaniala kulture, jezyk, zabytki, nalezy tez pamietac ilu wielkich polakow bylo na swiecie (kopernik, jp2, pilsudzki). A co do osiagniec zyciowych, to gdzie cos osiagnales? Studiow sam nie skonczysz, ani jakis osiagniec sportowych nie osiagniesz bez wykladowcow, trenerow, ludzi ktorzy ksztalca cie wlasnie w tym kraju, ktory daje ci jakas mozliwosc edykacji Liczba postów: 1,031 Liczba wątków: 7 Dołączył: Reputacja: 0 Zygmuncie, miałem już napisaną odpowiedź na Twój cały post, ale jednak dam sobie spokój.. ja po prostu nie czuję tych wielce podiosłych i wzniosłych patriotycznych klimatów. Jacek napisał(a):Tak. Mogę być dumny z tego, że moi dziadkowie działali przeciw Hitlerowi, że moja babcia ukryła rodzinę Żydów (po prostu z tego, że postępowali dobrze) itp...No właśnie i tu jest taki moment, że musze zadać pytanie. A czy jesteś dumny i Dany też np. z tego, że niespokrewnieni z Wami ludzie zginęli z "uniesioną głową na polu chwały, przelewając krew w imię ojczyzny i narodu"...? To też nie jest żadna Wasza zasługa ani wkład, więc czy jesteście dumni z takich rzeczy? Liczba postów: 43 Liczba wątków: 1 Dołączył: Reputacja: 0 Cytat:"uniesioną głową na polu chwały, przelewając krew w imię ojczyzny i narodu"...? To też nie jest żadna Wasza zasługa ani wkład, więc czy jesteście dumni z takich rzeczy? mozna inaczej to odebrac - z uniesiona glowa w obronie rodziny i bliskich? to nie nasz wklad, to ich.. ktory im zawdzieczamy. Ludzi dzieki ktorym teraz nie nosisz na przyklad imienia Helmut albo Hans. Latwo jest spierdolic za granice w razie wojny i zostawic wszystko co sie ma. Dlatego bardzo szanuje ludzi ktorzy poswiecaja siebie dla innych, ktorzy potrafia walczyc o swoje. Liczba postów: 1,031 Liczba wątków: 7 Dołączył: Reputacja: 0 Teraz może zadam bardzo niepopularne pytanie, ale je zadam, czy nie wydaje Ci się, że ci wszyscy bohaterowie w rzeczywistości nie przelewali krwi po to, żeby teraz w roku 2006 Tobie się żyło lepiej i żebyś mógł mieć na imię inaczej niz Hans i mówić po poslku a nie po niemiecku, ale walczyli w obronie swojego własnego interesu i swojego własnego nosa- to był jakby ich obowiązek, albo inaczej: zwykła reakcja obronna, na to, że ktoś chce mi coś odebrać, odebrać dom, odebrać wolność, zabić rodzinę. Ale rodzinę tego bohatera, dom tego bogatera, zdrowie tego bohatera, a nie zdrowie Twoje czy moje. Ja nie jestem patriotą ale gdyby mi tu jakiś szkop przyjechał z armatą to bym walczył nie dlatego, żeby być romantycznym bohaterem, ale żeby bronić swojego dobytku. To wszystko. Ci co pouciekali za granicę to ja ich rozumiem, też reakcja obronna- ucieczka. Zwierzę jakim jest też człowiek albo ucieka albo wystawia kły (karabin) w czasie zagrożenia i nie po to, żeby walczyć w interesie obcego stada ale w interesie tylko swoim. Wysłano po 1 minucie 54 sekundach: Czy pojęcie "walki za ojczyznę" nie jest pustym symbolem? Ja tylko pytam. Zygmuncie a czemu mam być dumny z bycia Polakiem skoro nie znosze mentalności polskiego społeczeństwa? juzew może nie w pełni ale zgadzam się z Tobą... :wink: Liczba postów: 9,700 Liczba wątków: 56 Dołączył: Reputacja: 0 Zygmunt_Hajzer napisał(a):Mnie najbardziej wku*wia, ze w Polsce ktos zalozy koszulke s polskim godlem lub wywiesi flage za okno to jest odbierany przez wiekszosc za nacjonaliste lub wszechpolaka. Naprawde to cie wku*wia "najbardziej"? Dziwne masz priorytety, mozesz je wymienic? Na szczycie Polska, Narod a dalej? Cytat: Na zachodzie, na przyklad USA dzieci w podstawowce przed rozpoczeciem lekcji odmawiaja hymn narodu, klada reke na piersi a glowy kieruja ku fladze. Chyba w kazdym innym kraju patriotyzm jest jak najbardziej normalny tylko nie tu, bo tu ludzie wola chwalic cudze a wlasnego sie wstydza... Sam cudze chwalisz wlasnie. Cytat: Polska (narod) to nie tylko kawałek ziemi oraz rząd. Polska to tez ja. Dobre haslo na koszulke. Cytat: Poza tym mamy wspaniala kulture, jezyk, zabytki, nalezy tez pamietac ilu wielkich polakow bylo na swiecie (kopernik, jp2, pilsudzki). Polska nie polska jak dobre to mi sie podoba jak nie to nie. Nie uwazam ze kultura Polska jest dobra bo jest Polska. Cytat: A co do osiagniec zyciowych, to gdzie cos osiagnales? Studiow sam nie skonczysz, ani jakis osiagniec sportowych nie osiagniesz bez wykladowcow, trenerow, ludzi ktorzy ksztalca cie wlasnie w tym kraju, ktory daje ci jakas mozliwosc edykacji Demagogia. A podatki ktore placi moj ojciec, matka, siostra, babka, ciotka, sasiad, dentysta i wreszcie ja to niby co? Kto niby funduje panstwowa edukacje i oplaca trenerow? Giertych? Jak wielki jest upadek ludzkości najlepiej pokazuje fakt, że nie ma już ani jednego ludu czy plemienia u którego fakt narodzin wywoływałby żałobę i lamenty. (Cioran) Liczba postów: 43 Liczba wątków: 1 Dołączył: Reputacja: 0 juzew napisał(a):Ale rodzinę tego bohatera, dom tego bogatera, zdrowie tego bohatera, a nie zdrowie Twoje czy moje. Ale to nasi przodkowie. Nie mowie tylko o II wojnie, ale tez o czasach starozytnych tez. Prawie kazdy byl wtedy wojem. quote="Kilgore Trout"]Cytat: Polska (narod) to nie tylko kawałek ziemi oraz rząd. Polska to tez ja. Dobre haslo na koszulke. [/quote] Polska to my Trout napisał(a):Demagogia. A podatki ktore placi moj ojciec, matka, siostra, babka, ciotka, sasiad, dentysta i wreszcie ja to niby co? Kto niby funduje panstwowa edukacje i oplaca trenerow? Giertych? To my wszystko oplacamy i tworzymy kraj. I wlasnei to mialem na mysli, ze narod to nie tylko ziemia czy rzad, ale przedewszyskim ludzie, my. Liczba postów: 416 Liczba wątków: 5 Dołączył: Reputacja: 0 juzew napisał(a):Teraz może zadam bardzo niepopularne pytanie, ale je zadam, czy nie wydaje Ci się, że ci wszyscy bohaterowie w rzeczywistości nie przelewali krwi po to, żeby teraz w roku 2006 Tobie się żyło lepiej i żebyś mógł mieć na imię inaczej niz Hans i mówić po poslku a nie po niemiecku, ale walczyli w obronie swojego własnego interesu i swojego własnego nosaPrzecież mogli walczyć z obu napisał(a):Czy pojęcie "walki za ojczyznę" nie jest pustym symbolem? Ja tylko jest bo ta walka gwarantuje przetrwanie napisał(a):a czemu mam być dumny z bycia Polakiem skoro nie znosze mentalności polskiego społeczeństwa?Chcesz jesteś dumny nie chcesz nie jesteś. Cała kwestia :wink: Liczba postów: 20,793 Liczba wątków: 236 Dołączył: Reputacja: 1,149 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm Sinner napisał(a):nie znosze mentalności polskiego społeczeństwa? Znasz mentalność polskiego społeczeństwa? Gratulacje, możesz ją przedstawić? Bo mi się zawsze wydawało, że na społeczeństwo składają się różni ludzie o różnych poglądach i różnych mentalnościach. Wysłano po 5 minutach 16 sekundach:Zygmunt napisał(a):Mnie najbardziej wku*wia, ze w Polsce ktos zalozy koszulke s polskim godlem lub wywiesi flage za okno to jest odbierany przez wiekszosc za nacjonaliste lub wszechpolaka. No bo oni stworzyli niestety taki stereotyp. Tak samo jak lewica stworzyła taki, ze kazdy ateista musi być lewicowcem (przez co ja cierpię ) --- Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból. Nietzsche Jestem dumny z tego że poskromiłem własną dume :wink: . Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future. Jacek napisał(a):Znasz mentalność polskiego społeczeństwa? Gratulacje, możesz ją przedstawić? Bo mi się zawsze wydawało, że na społeczeństwo składają się różni ludzie o różnych poglądach i różnych źle Ci się wydawało. Jeśli nie potrafisz dostrzec cech charakterystycznych dla wiekszości polskiego społeczeństwa lub dla każdego innego, to Ci bardzo wspołczuje. Polska mentalność to "katofaszyzm" i nietolerancja. Liczba postów: 416 Liczba wątków: 5 Dołączył: Reputacja: 0 sinner napisał(a):Polska mentalność to "katofaszyzm" i zależy to też od regionu, bo umnie katofaszyzmu nie ma.

z czego można być dumnym